Dlaczego lubię być trenerką. Co daje mi praca z podopiecznymi?
Ola i jej #korpostory
Jestem Ola i pracuje w dużej korporacji jako księgowa. Takie zwyczajne #korpostory. Ale to nie koniec mojej historii. Od zawsze gonię do przodu, wiecznie chcę więcej i więcej, szukam wrażeń i nowych doświadczeń, uwielbiam kontakt z ludźmi. To właśnie ten cały mix potrzeb i cech mojego charakteru pchnęły mnie do tego, by spróbować sił w innym zawodzie jak ten, który uprawiam na codzień. By “po godzinach” robić coś, co jest moją pasją. Zrobiłam więc pierwszy kurs instruktorski i nieśmiało weszłam na salę treningową. I to był najlepszy ruch jaki moglam zrobić w swojej karierze zawodowej. Totalny strzał w dziesiątkę!
Praca trenera ma jak medal – dwie strony. Pierwsza z nich to cały wachlarz tego, co my dajemy podopiecznym. Druga, czyli ta, którą chcę poruszyć, to wachlarz emocji, wrażeń i doświadczeń, które to ja dostaję od wszystkich ludzi, których spotykam na sali.
Po trzech lata pracy jako trenerka
Niedawno minęły trzy lata od pierwszych poprowadzonych przeze mnie zajęć grupowych. Ludzie, których poznałam tego ważnego dla mnie dnia, a także Ci, ktorych spotykam na swoich treningach teraz, towarzyszą w moim życiu na codzień. Regularne spotkania na sali, śmieszki przed, w trakcie i po treningu, a także rozmowy na tematy wszelakie, spowodowały, że zaprzyjaźniliśmy się ze sobą. Oczywiste jest, że nie da się być ze wszystkimi podopiecznymi tak blisko, ale nawet jeśli nie jest to przyjaźń, to czujemy do siebie sympatię i świetnie się ze sobą bawimy. Bo trening ma być ciężką pracą, ale także miło spędzonym czasem. Czasem nawet lekarstwem na gorszy dzień. Gdy widzę wesołe twarze ludzi na sali, gdy widzę jak poznają się ze sobą i nawiązują znajomości – jestem szczęśliwa. Gdy widzę jak narzekają na mocny trening, gdy mówią, że mnie nienawidzą, bo każę im rozciągać pośladki czy prostować plecy i kolana – czuję się spełniona. Gdy chwalą się swoimi progresami i sukecesami – cieszę się, jakby to był mój własny sukces. Gdy wracają na moje zajęcia i spotykamy się regularnie – wiem, że robię dla nich dobrą robotę i czuję, że jestem na właściwym miejscu.
Praca trenerska daje mi mnóstwo satysfakcji, a ludzie, z którymi pracuję dostarczają mi energii i endorfin. I to właśnie Ci ludzie powodują, że myśląc o tym, co daje mi praca trenera, na pierwszym miejscu stawiam właśnie ich. Mogę powiedzieć to głośno – mam szczęście do ludzi 🙂